>>Homos nauczył się rychło rozumnej mowy i ważył się nawet zagadywać Elektrinę. Spytała go raz królewna, co też takiego białego świeci mu się w gębie.
– Nazywam to zębami – rzekł.
– Podaj mi choć jeden ząb przez kratę! – poprosiła królewna.
– A co mi za to dasz? – spytał.
– Dam ci mój złoty kluczyk, ale tylko na chwilę.
– A co to za kluczyk?
– Mój osobisty, którym się co wieczór rozum nakręca. Przecież i ty musisz go mieć.
– Mój kluczyk jest inny od twego – odparł wymijająco. – A gdzie go masz?
– Tu, na piersi, pod złotą klapką.
– Daj mi go…
– A dasz mi ząb?
– Dam…
Królewna odkręciła złotą śrubkę, otwarła klapkę, wyjęła złoty kluczyk i podała przez kraty. Bladawiec chwycił go chciwie i, rechocząc, uciekł w głąb klatki. Królewna prosiła go i błagała, by kluczyk oddał, lecz na próżno. Bojąc się zdradzić komukolwiek, co uczyniła, Elektrina z ciężkim sercem wróciła na pokoje pałacowe. Postąpiła nierozumnie, ale była jeszcze prawie dzieckiem. Nazajutrz słudzy znaleźli ją leżącą bez pamięci w kryształowym łóżku. Przybiegł król z królową i dwór cały, a ona leżała jakby śpiąc, ale nie dało się jej zbudzić. Wezwał król konsyliarzy-elektrykarzy nadwornych, medykierów-lekarczyków, a ci, zbadawszy królewnę, odkryli, że klapka otwarta, a śrubki ani kluczyka nie ma! Gwałt podniósł się w zamku i rwetes, wszyscy biegali, szukając kluczyka, ale daremnie.<<